Witam,
rozpoczynam nowy temat z nadzieją wywołania interesującej konstruktywnej dyskusji, zawsze uważałem że modelarstwo jest czymś bliskim
miniaturyzacji, że model od zabawki odróżnia realizm i nie chodzi tylko o to by sobie pojeździć/latać/pływać ale to dodatkowe coś co właśnie jest kluczem zawartym w nazwie, modelarstwo. Z niepokojem obserwuję tendencje do traktowania tematu po macoszemu, rosnące w raz z rozwojem modeli wrażenia z jazdy przyćmiewają pierwotne założenie jakim było budowanie w efekcie mamy pokaźne grono modelarzy nie mających zielonego pojęcia o mechanice nie wspominając o elektryce. Nie chciałbym wyjść na zarozumialca który pozjadał rozumy wszystkie więc doprecyzuję, chodzi mi o wiedzę z fizyki na poziomie liceum ogólnokształcącego, ot tyle.
Sprawnie skręcając w stronę tematu, najbardziej nurtujący mnie temat dotyczy opon,
rozumiem że plastikowe się wolniej zużywają, rozumiem że łatwiej się driftuje bo mają większy poślizg wiec można mieć słabszy silnik i też polatać,
tak tak ok, ale widziałeś kiedyś auto do driftu na rolkach poślizgowych ze szkoły bezpiecznej jazdy bo się wolniej zużywają i łatwiej tyłem rzucać ?
Czarę goryczy przelał dodatkowy moduł kontroli trakcji dbający o właściwe kontry co minimalizuje opcję spina.
Niebawem to może wyglądać tak: Kup model z "drift" w nazwie odpakuj skręć ster wciśnij gaz do oporu, enjoy!
Dlaczego zawody odbywają się na poślizgowej nawierzchni, a najlepsza porada na blokadę dyfra to "nakładź plasteliny albo super glue"!!! co??? czego? to mi wygląda na młynek do plasteliny a nie na szperę (mam nadzieję że chociaż połowa z Was drodzy koledzy drifterzy kojarzy czym jest szpera).
Kończąc by ktokolwiek doczytał całość, rzucam tezę na pożarcie: "drift RC skręca w stronę zabawek".
Czy coś w tym jest czy to moja odosobniona psychoza?

Guzik
PZ